Podstawowym aktem w systemie prawa francuskiego w dziedzinie prawa pracy jest kodeks pracy. Jest on zbiorem przepisów regulujących prawa i obowiązki zarówno pracowników, jak i pracodawców.

Ten obszerny tom z charakterystyczną czerwoną okładką, drukowane na papierze biblijnym, liczy trochę ponad 3 tys. stron i waży 1,4 kg. Składa się z blisko 12 tys. artykułów odnoszących się do warunków i stosunków pracy, zdrowia pracowników, bezpieczeństwa w miejscu pracy, zatrudnienia oraz szkoleń zawodowych.

Szwajcarski przykład

Nic dziwnego, że coraz więcej osób domaga się uproszczenia kodeksu, argumentując, że stał się on nieczytelny i mało zrozumiały. W tym kontekście przywoływany jest często przykład kodeksu szwajcarskiego, który ogranicza się do niezbędnego minimum. Helwecka ustawa o pracy składa się zaledwie z 74 artykułów rozmieszczonych na 32 stronach. Do tego trzeba jeszcze doliczyć kilka dodatkowych rozporządzeń (kolejne 130 stron) odnoszących się do ochrony zdrowia lub niektórych grup, na przykład młodocianych czy kobiet w ciąży. Wszystko mieści się jednak na mniej niż 200 stronach. Reszta podlega negocjacjom między partnerami społecznymi w sektorach zawodowych lub firmach.

Obrońcy „czerwonej księgi”

Francuskiego kodeksu pracy w obecnej formie bronią zawzięcie związki zawodowe, które za każdym razem, gdy kolejne rządy – nieważne czy z lewicy, czy z prawicy – chcą go zreformować, mobilizują Francuzów do wyjścia na ulicę. Także wielu francuskich ekspertów prawa pracy uważa nawoływania do uproszczenia kodeksu pracy za demagogię. Według nich stustronicowy kodeks nie odpowiadałby realiom współczesnego, złożonego świata.

Dla porównania – polski kodeks pracy składa się z ok. 300 artykułów rozmieszczonych na trochę ponad 160 stronach.